23:55, zaraz się zacznie... To, co ma wszystko zmienić... Na niebie zaczynają szaleć błyskawice, po raz pierwszy w grze pojawiło się coś takiego, jak deszcz.
- Dalej pośpiesz sie z tym, bo Bulma zrobi ze mnie wycieraczke przed drzwi - powiedział od dłuższego czasu już rozdrażniony Vegeta.
- Spokojna twoja rozczochrana.... - powiedział Sub-Zero - Zaraz się zacznie...
Wybiła 24:00. pioruny zaczęły tańczyć "breakdance" na niebie, robiły to przez dość długą chwile, gdy nagle 5 piorunów uderzyło w kilka miejsc, z czego jeden trafił w Vegete...
- Co sie.... - zapytał Vegeta, czując w sobie nieopanowane pokłady energii.
- Wszystko zgodnie z planem... - pomyślał i od razu rzucił czar na Vegete.
Czar zadziałał natychmiastowo, Vegeta dostał się pod kontrolę Sub-Zero.
- AAAA! Gorzej ci?! - krzyczał Vegeta, nie mogąc opanować bólu.
- Ogarnij się, zaraz będzie lepiej - powiedział Sub-Zero.
- No jakoś do cholery nie czuje żadnej cholernej poprawy!
- Wszystko do czasu, kolego.
Czar w końcu zadziałał, na czole Vegety pojawił się znak M (Madoshi = Czarnoksiężnik). Korzystając z okazji Sub-Zero wyzwolił z Vegety maksymalne jego osiągi.Vegeta, gotowy do walki...
- Wspaniałe... Uczucie.
- Widzisz Vegeta, warto było nieco pocierpieć, prawda? - spytał Sub-Zero.
- Dobra, było miło, ale spadam...
- Ten dupowaty skill można jakoś deaktywować?
- Tak, jasne... Wystarczy siła woli.
- Inaczej bez przerwy będe swiecił jak namiot cyrkowy? No i był blondasem?
- Niestety, tak
- A to jednak zostane... Do turnieju zostało jeszcze 10 godzin, conajmniej.
- Jak chcesz... Ale gdy tam będziesz, nie wypowiadaj mojego prawdziwego imienia, używaj imienia Babidi- powiedział Sub-Zero.
- Niech ci będzie, oby ten twój pierwszy posłaniec sie na coś przydał...
- Skąd ty o nim wiesz?! - Sub-Zero tak się zdziwił, że aż spadł z krzesła.
- Wyczułem jego energie, wyróżnia się wśród innych.
- Cóż... Jestem pod wrażeniem... - przyznał zaszokowany obrotem spraw Sub-Zero.
- Powiedz mi jedną rzecz... Kakarott też może przebywać w tym stanie?
- Jeśli to w niego uderzył jeden z piorunów, to tak.
- Świetnie... Walka na najwyższym poziomie, bez mieczy - pomyślał ucieszony Vegeta.
Tymczasem, u Adriana, w pokoju...
- Ojej, jaka piękna dziura w dachu... - powiedziałem jeszcze na pół śpiąc.
- Co sie stało?! - wrzasnął Kirito wyważając drzwi.
- Heeej - powiedziałem ciężkim głosem.
- Upiłeś się? - spytała Asuna.
- Niee, lepiej zapytaj te dziure w dachu - powiedziałem wskazując właśnie na nią.
- Oberwałeś piorunem?! - Zapytała zdezorientowana i przebudzona Maja.
- Taak, ale żyje... Chyba - odpowiedziałem i chciałem się podrapać po głowie, ale o coś zachaczyłem.
- C-Co jest? - spytałem siadając - Mam coś na głowie.
- Taak - odpowiedziała Asuna.
- Zobacz sam - powiedziała Natalia podając mi lustro.
- A niech mnie małpi wujek! - krzyknąłem przestraszony.
- Idą po mnie.... A ja mam jeszcze tyle do zrobienia... powiedzenia...
- Uspokój się! Nikt po Cb nie idzie - powiedział Kirito.
- Tak? Ale to takie dziwne uczucie, czuje, że mógłbym skały przesuwać.
- Dobra, niech wszyscy wracają do łóżek, pomyślimy o tym z samego rana.
No i tak też zrobili.... Tylko, że biedny Adrian już nie był w stanie zasnąć...
- Ja i aureola... Wolne żarty - mruczałem sobie pod nosem.
- O co tu chodzi... -rozmyślałem, gdy nagle wszystko przed moimi oczami wypełniła biel , po czym znów wszystko wróciło do stanu poprzedniego, tylko że... Gorszego.
- To jest jakiś pieprzony sen? - zapytałem sam siebie, na widok domu, którego 3/4 były w ruinie.
Nagle dało się usłyszeć głos, mówiący: "To co przed sobą widzisz, to prawda, z snu to się dopiero przebudziłeś!"
- Gdzie ty...?
- Nie możesz mnie ujrzeć, ani też wyczuć mojej energii.
- Energii? - spytałem.
- Tak, to że piorun cię trafił, to nie żaden przypadek... Jest 5 osób, które mogą używać tzw. "nowego skilla"
- 5? Przecież to bez sensu! -stwierdziłem.
- A to, że całe miasto zostało zamienione w ruine, to też miało sens? Ci wszyscy zabici ludzie?
- O czym ty do diabła gadasz?! - zapytałem wyglądając przez okno.
- N-Nie wierze..... - powiedziałem odchodząc od okna, z oczami jak sowa.
- C-Co tu zaszło?! - spytałem.
- Popatrz na swój miecz... Tak na początek - odpowiedział nieznany głos.
- Cały we krwi... Jak?! Przecież to zwykła schizowa gra! Nie powinno być tu krwi! - powiedziałem siadając spowrotem na łóżko.
- A teraz najlepsza część - To co widzisz, to wszystko TWOJE dzieło...
- Bóg cie opuścił?! J-ja bym nigdy...
- Co to? Czyżby dopadło cię zwątpienie? - spytał bezimienny .
- Czemu? - Spytałem na głos.
- Smutna prawda jest taka, że zostałeś zdradzony, wystawiony do wiatru, potraktowali cię jak NIC - usłyszałem w odpowiedzi
Chcąc, nie chcąc zeszedłem na parter... Gdzie leżały w sumie 4 trupy, tyle że w maskach...
- Gdzie, gdzie sie wszyscy podziali?! - zawołałem w stronę nieba.
- Obejrz się za siebie... - padła odpowiedź.
- Jaja sobie robisz?! - odpowiedziałem, ale zgodnie z tym, czym powiedział odwróciłem się.
- N-Niemożliwe... - powiedziałem na głos na widok 4 ofiar, tym razem bez masek.
Kirito,Asuna,Natalia,Maja i także całe miasto zostało obrucone w pył...
- Cholera! - krzyknąłem i rozpocząłem bieg, ku niewiadomemu.
Tymczasem, w świecie rzeczywistym...
- Obudził się? - spytała Maja otwierając drzwi.
- Nie, zupełnie jak by miał być martwy, tylko że.. oddycha - odpowiedział Kirito wstając z krzesła.
- Jedno jest pewne, w takim stanie na pewno nie weźmie udziału w turnieju, nawet jeśli miał by sie do tego czasu przebudzić. - powiedziała Maja.
- O ile kiedykolwiek się obudzi, to już 3 godzina, od czasu gdy zapadł w ten dziwny sen - powiedziała Natalia, stojąca przy oknie.
- Będzie dobrze, obudzi sie - powiedziała Asuna i wyszła z pokoju.
- Dobra, zostawmy go samego... - powiedział Kirito, no i wszyscy opuścili pokój.
Koniec części pierwszej...
Part 2[]
Adrian został sam w pokoju, sam musi pokonać własne przeznaczenie i okiełznać moc, czy też przekleństwo, jakim go obdarzono...
- Jak, jak mogło do tego dojść? - myślałem uderzając pięścią o ściane.
W ścianie zdążyła powstać dość potężna dziura, wtem nagle moim oczom, ukazał się mocno zarośnięty facet z wielką tablicą, a na niej napis "Obudź sie!". Gdybym tylko wcześniej zrozumiał, co chciał mi przekazać...
- A więc jednak ktoś przeżył... - pomyślałem i na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Wiem!
Podniosłem się z ziemi, po czym próbowałem nawiązać kontakt z nieznajomym, za każdym razem w odpowiedzi wskazywał na ten swój napis.
- Chcesz powiedzieć, że to wszystko, to sen? - spytałem, a nieznajomy tylko twierdząco pokiwał głową.
- W takim razie powiedz... Jak?!
- Jak mam sie obudzić z tego cholerstwa?!
A odpowiedzi z nikąd, człowieczek z tablicą zamarł bez ruchu, a po chwili zniknął, wyparował...
- Świetnie, znikaj sobie! - zakrzyczałem zdołowany, a cała nadzieja, zniknęła.
- Zostanę w tym bagnie na zawsze... - powiedziałem pod nosem.
- Znasz powiedzenie, że zawsze jest światło w tunelu? - powiedział głos, który "torturował" mnię od samego początku przebywania w tym... bagnie.
- Tak? Niby jakie?
- Na to już musisz wpaść sam - odpowiedział Mr.Głos
Jakby tego wszystkiego było mało, pojawiła się przede mną postać, otoczona złotą aurą, najlepsze było to, że nie ludzka...
-' Wyskoczyłeś z zupy ogórkowej, czy co? - zapytałem wyciągając miecz
- Do tej pory byłem tylko głosem w twojej głowie, ale znudziło mi sie to - odpowiedziała dziwna postać
- Teraz, powiem ci coś lepszego...
- Co niby? - zapytałem, a mój miecz, dosłownie zniknął, jak tamten kolo z tablicą -Eeej, co to za czary?
- Słuchaj uważnie...
- Ależ on uprzejmy - pomyślałem
- Tych wszystkich zniszczeń tak na prawdę nie dokonałeś ty...
- To w takim razie.... Kto? - zapytałem
- Hehe... Ja - odpowiedział dumnie
- A ci wszyscy zabici ludzie, to...
- Też Ja - wtrącił
- Jeszcze ci z tego wesoło?! - zapytałem
- Żebyś tylko wiedział jak bardzo... Wszyscy błagali o litość, wzywali ratunek... Poezja dla uszu.
Jak na zawołanie, przez oczy "przeleciała" mi cała "retrospekcja" zdarzeń, wszystkich dokonanych zabójstw (a zwłaszcza jednego), którymi tamten czubek sie chwalił, no i w końcu... Wybuch gniewu (^-^)
- Haha! Moje gratulacje! - powiedział Mr.Głos
Przez 5 minut stałem w bezruchu...
- Czego ty sie najarałeś? - zapytałem
- Niczego, jesteśmy w alternatywnym wymiarze.
- Tak? A niby po co?
- Żebyś był gotów, obronić wszyskich, nie tylko tych, których kochasz - odpowiedział
- A co sie ma niby stać?
- Nie mogę ci zbyt wiele powiedzieć... Turniej Najlepszego Pod Słońcem, to śmiertelna pułapka, zastawiona przez twórce gry, a wszystko nadzoruje Potwór, obdarzony darem mowy.
Nagle(w końcu ^-^) obraz przed moimi oczami znowu zastąpiło białe światło, jednakże tym razem, obudziłem się na prawde...
Koniec części drugiej...
Part 3[]
- Ulala... Moja łopetyna - powiedziałem chwytając się za głowę, a także powoli wstając.
- Na dodatek zaspałem na kwalifikacjeee... - stwierdziłem zawiedziony.
- Cóż, zawsze można iść pooglądać - pomyślałem o tym, a także o fakcie, że Vegeta nie będzie zadowolony z tego, że nie wezme udziału.
Nie zastanawiając się dłużej Adrian ruszył na arenę, po drodze ogarnął nawet sztukę latania, co jest jedną z zalet dodatkowego skilla(czyli po prostu latanie, w stanie normalnym). Po jakiś 5 minutach, był już na miejscu...
- Gdzie oni mogą być... - pomyślałem, rozglądając się po wylądowaniu - Ahh.. Ludziów jak mrówków.
Kolejne 10 minut, zajęło samo rozglądanie się w poszukiwaniu znajomych twarzy, ale bezskutecznie, aż chciałoby sie wznieść w powietrze...
- Oo, a więc Kirito też, ciekawe tylko kiedy... - pomyślałem, wyczuwając jego energie. - Teraz to trafię tam, jak po sznurku.
Tak więc Adrian ruszył "tropem", zobaczmy co tam u Vegety, który sprawia wrażenie normalnego, dla zmyłki...
- W końcu, przybył. - pomyślał uradowany Vegeta, gdy wyczuł moją energie, wśród tłumu.
- Niech tylko dojdzie do walki między nami, wtedy Sub-Zero będzie mógł prostować banany...
- Potem rozwale reszte konkurencji, zgarne 10.000.000 i Bulma będzie zadowolona...
O wilku mowa, właśnie się pojawiła, wraz z Trunksem...
- Heej Vegeta. - powiedziała
- Hej. - odpowiedział
- Jak tam? Gotowy przed rozpoczęciem? - zapytała go i przytuliła.
- Tak, wszystko jest jak największym w porządku. - odpowiedział i do przytulasa dołączył mały Trunks, który nie ukrywał zaskoczenia z postawy ojca.
Cała sytuacja trwała i ciągnęła się przez ok. 3 minuty, następnie Vegeta rzekł :
- Już czas... Do zobaczenia. - powiedział Vegeta.
- Dobrze... Nie daj sie pokonać. - powiedziała Bulma i wraz z Trunksem zamierzała udać się ku trybunom, kiedy nagle Vegeta powiedział, że zamiast na trybuny, ma udać się na widownie, pod zadaszeniem, która znajdowała się ponad trybunami.
- Teraz już nie ma odwrotu... - stwierdził i wyszedł na arenę.
W międzyczasie Adrian zdążył dotrzeć do reszty, przywitać się, no i ustalić, że nie weźmie udziału w turnieju.... W "fotelu sędziowskim" zasiadł NPC, będący GM`em, ale nic mu z tego nie przyszło, ponieważ nie znał żadnych komend ani nic tego typu. Właśnie teraz wyszedł na środek areny i rozpoczął przemówienie.
- Witam was, moi mili... Zgromadziliśmy się tu, aby podziwiać wojowników, którzy zgłosili się na ten turniej z świadomością, że poczują prawdziwy ból, kto wie? Może to "magia" głównej nagrody? Przekonamy sie! - tak oto GM, którym jest kaioshin, zakończył przemowę.
Po wielu walkach, w tym kilku Vegety, nadszedł czas na Kirito, który trafił na sługusa Sub-Zero, wysłanego przed Vegetą...
- Kirito, powodzenia. - powiedziałem, a reszta przytaknęła.
- Dzięki, zakończe to szybko i wracam. - odpowiedział i tak też zrobił, po nie spełna 15 minutach, był już spowrotem.
Walka, za walką... A "biedny" Vegeta dopiero w finale zdał sobie sprawę, że Adrian nie bierze udziału w turnieju, co nie przyjęło się z wielkim entuzjamem... To też rozpoczął się "cyrk".
- Co? Na jakiego grzyba mu teraz ten skill? - zacząłem się zastanawiać, lecz odpowiedź na pytanie przyszła szybko.
W międzyczasie, do umysłu Vegety wkradł się Sub-Zero, będący pewnym tego, że ma nad Vegetą pełną kontrolę...
- No, Vegeta... Zbierz z nich energie, walcz ze wszystkich sił, możesz nawet wszystkich zabić! - powiedział Sub-Zero
- Zamknij sie! Moim jedynym celem jest Kakarott! Nikt inny mnie nie obchodzi!
- Co sie dzieje? Wciąż nie moge nad nim w pełni kontrolować... Pierwszy raz coś takiego sie zdarza.W sumie.. Nic się nie stało. - pomyślał Sub-Zero.
- To powinno na Ciebie zadziałać... - pomyślał Vegeta i wystawił ręke w kierunku trybun, aby następnie oddać atak.
Całe to zdarzenie, spowodowowało dość widoczne straty zarówno materialne, jak i ludzkie, gdyż śmierć poniosło 200 ludzi, około...
- Dobra! Ide tam - oznajmiłem biegnąc w kierunku wyjścia na arene.
- Alee... - Zaczęła Maja
- Spokojnie, postaram się to załatwić bez niepotrzebnych bęcków - dodałem przed wyjściem.
Na miejscu....
- Vegeta! - zapodałem "krzykacza ostrzegawczego" ale w odpowiedzi od Vegety dostałem tylko głupawy uśmiech.
- Cóż, jednak się nie uda tego załatwić pokojowo... - stwierdziłem
Vegeta znajdująe się pod kontrolą Sub-Zero i sieje pogrom na całej arenie... Czy to początek ich długo wyczekiwanej walki?
Part 4[]
Po ostatnich wydarzeniach, na arenie nie ma praktycznie nikogo na trybunach. Co lepsze, zapowiada się walka... Tymczasem na arene wkroczył Kaioshin.
- Szlag, jest pod kontrolą! - zorientował się Kaioshin
- Co? Jak pod kontrolą? - zapytałem
- Najwyraźniej nie jestem tu jedynym zaprogramowanym NPC-GM`em, ale kto to może być.
- Hej! - krzyknął Vegeta
- Co zrobisz, kakarott?
A no z mojej strony jak na razie tylko milczenie (ten image sie kłania)...
- No dalej! Walcz ze mną, chyba, że chcesz zwiększyć liczbę ofiar! - dodał, oczywiście też Vegeta.
- Vegeta. ty chyba nie... - zacząłem
- Niemożliwe, nie mów mi, że celowo pozwoliłeś się kontrolować... - powiedziałem.
- Odpowiadaj, Vegeta! - dodałem, już nie co bardziej wkurzony.
- Masz, swoją odpowiedź! - powiedział z tym samym niezbitym uśmieszkiem.
Po chwili, z nikąd wybiegł Kirito...
- Opanuj się, Vegeta! - zawołał
- Z drogi! - powiedział Vegeta i dość szybko sprawił, że Kirito wylądował na tyłko-zadku
- Płotkom wstęp wzbroniony! To sprawa między nim, a mną! - dodał Vegeta do swojej poprzedniej wypowiedzi.
- Vegeta, na prawde tego chcesz? - zapytałem po raz ostatni.
- Zaczekaj! - Nagle przede mnie wyskoczył Kaioshin, stanął tak, jak by go mieli ukrzyżować, czyli po polsku "blokował" mi droge do niego.
- Vegeta, specjalnie pozwoliłeś się kontrolować i zrobiłeś to wszystko, tylko po to, abym potraktował cię poważnie, mam racje? - zapytałem totalnie olewając Kaioshina.
- Gdybym tego nie zrobił, nie doszłoby do walki między nami. Ostatnia możliwa okazja, a jeszcze cała ta sprawa weszła mi w paradę... - odpowiedział Vegeta.
- Tylko z tego powodu... Tylko dlatego zrobiłeś coś tak głupiego? - powiedział Kaioshin do Vegety.
- Głupiego?!
- Powiedziałeś "głupiego"?! - zaczął Vegeta darcie mordy.
- To dla mnie wszystko!
- On! Człowiek taki jak każdy inny ośmielił się ośmieszyć, najlepszego ze wszystkich wojowników! (mowa o wydarzeniach z SAO)
- Nawet darował mi życie! Nie wybacze mu tego, nigdy! - skończyło sie Vegecickie wyżalanie.
- Wiem, że obiecałem brak walki z mojej strony, ale nie mogę ryzykować... - pomyślałem
- Zabierz nas w jakieś bezludne miejsce, będe z nim walczył! - nadarłem się ku górze.
Tymczasem Sub-Zero na szybkim odtańczył makarene szczęścia, która na nasze szczęście nie trwała długo...
- Stój! Jeśli tak bardzo zależy ci na walce z nim, najpierw musisz przejść przeze mnie! - tym razem nadarł się Kaioshin.
- Żal go... - pomyślałem i wystawiłem ręke ku niemu
- Zrozumiałem... Rób co uważasz za słuszne - powiedział Kaioshin i ustąpił z miejsca.
- Hahaha! Dobrze, na twoje życzenie, przeniose was w inne miejsce! - powiedział Sub-Zero w swojej bazie
Tymczasem, w widowni ponad trybunami...
- Niech ich ktoś powstrzyma! - wołały dziewczyny, uderząjąc z pięści w drzwi. Kirito je zablokował, kiedy stamtąd "uciekł"
- Za późno... - Oznajmiła Natalia, obserwująca całą sytuacje przez szklane okno, grubości anty-włamaniowego.
Drzwi chcąc nie chcąc, w końcu ustąpiły, co w rezultacie sprawiło, że dziewczyny się uwolniły... (^-^)
3,2,1, przenosimy się do świeżo przeteleportowanych ludków...
- Tu powinno ci sie podobać! - powiedział Vegeta
- Taa - odpowiedziałem
- Nie możesz, Adrian! - zawołał Kirito
- Uspokój się, teraz już i tak nic nie jesteśmy w stanie zrobić... - zaczął Kaioshin
- Wasza dwójka może walczyć. My tymczasem udamy się do tego kogoś i zapobiegniemy jego planom, o ile jakieś ma.
- Z dwojga złego, lepsze to, niż gdyby wasza energia miała mu ku czemuś posłużyć. - skończył Kaioshin
- Co takiego? Myślisz, że ci na to pozwolę? - ździwił się Sub-Zero.
- Yo, Vegeta... Krótko - Zabij Kaioshina! - powiedział do Vegety, powodując u niego dość niezły ból.
- Dalej Vegeta, zabij ich! - dodał jeszcze
- Odmawiam! - wypowiedział po 3 minutowej walce z bólem.
- Że co?! - zapytał totalnie zadziwiony Sub-Zero
- Nie obchodzi mnie ani Kaioshin, ani Kirito, obchodzi mnie tylko ta walka! - powiedział Vegeta, będąc już wyprostowany.
- Możesz kontrolować moje ciało, mój umysł, ale jednej rzeczy mi nigdy nie zabierzesz - Mojej DUMY!
W kuli, przez którą Sub-Zero kontrolował sytaucje, teraz poszło kilka wyładowań elektrycznych...
- Pierwszy raz przydarza mi sie coś takiego, ależ on ma przerośnięte ego! - powiedział przestraszony Sub-Zero.
- Coś nieprawdopodobnego, pomyśleć że może odmówić czyimś rozkazom, będąc pod kontrolą! - powiedział Kaioshin
- Więc aż tak zależy ci na wyrównaniu rachunków między nami? - zapytałem, a tu znowu odpowiedział mi uśmieszek.
- Dobra, Adrian, idziemy - powiedział Kirito
- Spoko, uważajcie tam - odpowiedziałem
- A jeszcze jedno, zostały mi 2 shity uleczające, weź jeden - dodałem i zarzuciłem mu cośkiem, będącym niepozorną fasolką.
- Dzięki, powodzenia! - powiedzieli i znikneli poprzez teleportacje.
- Wybacz, za to czekanie - powiedziałem do Vegety
- Czekałem na to Kakarott, czekałem na to... Zbyt długo! - odpowiedział.
Trololo, na niebie zawitały ciemniejsze chmury...
- Dość mam tych twoich morderstw, więcej nie będzie, dlatego że pójde na całość i zakończe to szybko! - powiedziałem
- O to mi chodziło, pokaż co w sobie skrywałeś! - powiedział zadowolony Vegeta.
- Świetnie... To będzie epickie - stwierdził Vegeta i także dokonał wzmocnienia.
- Zdaje się, że jednak nie uda sie tego tak szybko zakończyć. - stwierdziłem.
- No dalej, zginiesz!,Kakarott! - nadarł się Vegeta w dość dziwnej pozie.
Determinacja Adriana, który odstawił na bok nawet samego GM`a. Duma Vegety, który nie odpowiada na rozkazy Sub-Zero... Adrian vs Vegeta, walka której nikt nie mógł zapobiec, właśnie sie zaczyna!