Sword Art Online Fanon Wiki
Advertisement

23:55, zaraz się zacznie... To, co ma wszystko zmienić... Na niebie zaczynają szaleć błyskawice, po raz pierwszy w grze pojawiło się coś takiego, jak deszcz.

Dalej pośpiesz sie z tym, bo Bulma zrobi ze mnie wycieraczke przed drzwi - powiedział od dłuższego czasu już rozdrażniony Vegeta.

- Spokojna twoja rozczochrana.... - powiedział Sub-Zero - Zaraz się zacznie...

Wybiła 24:00. pioruny zaczęły tańczyć "breakdance" na niebie, robiły to przez dość długą chwile, gdy nagle  5 piorunów uderzyło w kilka miejsc, z czego jeden trafił w Vegete...

- Co sie.... - zapytał Vegeta, czując w sobie nieopanowane pokłady energii.

- Wszystko zgodnie z planem... - pomyślał i od razu rzucił czar na Vegete.

Czar zadziałał natychmiastowo, Vegeta dostał się pod kontrolę Sub-Zero.

Vegecizna

- AAAA! Gorzej ci?! - krzyczał Vegeta, nie mogąc opanować bólu.

- Ogarnij się, zaraz będzie lepiej - powiedział Sub-Zero.

- No jakoś do cholery nie czuje żadnej cholernej poprawy!

- Wszystko do czasu, kolego.

Czar w końcu zadziałał, na czole Vegety pojawił się znak M (Madoshi = Czarnoksiężnik). Korzystając z okazji Sub-Zero wyzwolił z Vegety maksymalne jego osiągi.Vegeta, gotowy do walki...

Vegecitor

Vegeta pod kontrolą i nowym skillem ogarniętym na max.

- Wspaniałe... Uczucie.

- Widzisz Vegeta, warto było nieco pocierpieć, prawda? - spytał Sub-Zero.

- Dobra, było miło, ale spadam...

- Ten dupowaty skill można jakoś deaktywować?

- Tak, jasne... Wystarczy siła woli.

- Inaczej bez przerwy będe swiecił jak namiot cyrkowy? No i był blondasem?

- Niestety, tak

- A to jednak zostane... Do turnieju zostało jeszcze 10 godzin, conajmniej.

- Jak chcesz...  Ale gdy tam będziesz, nie wypowiadaj mojego prawdziwego imienia, używaj imienia Babidi- powiedział Sub-Zero.

- Niech  ci będzie, oby ten twój pierwszy posłaniec sie na coś przydał...

- Skąd ty o nim wiesz?! - Sub-Zero tak się zdziwił, że aż spadł z krzesła.

- Wyczułem jego energie, wyróżnia się wśród innych.

- Cóż... Jestem pod wrażeniem... - przyznał zaszokowany obrotem spraw Sub-Zero.

- Powiedz mi jedną rzecz... Kakarott też może przebywać w tym stanie?

- Jeśli to w niego uderzył jeden z piorunów, to tak.

- Świetnie... Walka na najwyższym poziomie, bez mieczy - pomyślał ucieszony Vegeta.

Tymczasem, u Adriana, w pokoju...

- Ojej, jaka piękna dziura w dachu... - powiedziałem jeszcze na pół śpiąc.

- Co sie stało?! - wrzasnął Kirito wyważając drzwi.

- Heeej - powiedziałem ciężkim głosem.

- Upiłeś się? - spytała Asuna.

- Niee, lepiej zapytaj te dziure w dachu - powiedziałem wskazując właśnie na nią.

- Oberwałeś piorunem?! - Zapytała zdezorientowana i przebudzona Maja.

- Taak, ale żyje... Chyba - odpowiedziałem i chciałem się podrapać po głowie, ale o coś zachaczyłem.

- C-Co jest? - spytałem siadając - Mam coś na głowie.

- Taak - odpowiedziała Asuna.

- Zobacz sam - powiedziała Natalia podając mi lustro.

- A niech mnie małpi wujek! - krzyknąłem przestraszony.

- Idą po mnie.... A ja mam jeszcze tyle do zrobienia...  powiedzenia...

- Uspokój się! Nikt po Cb nie idzie - powiedział Kirito.

- Tak? Ale to takie dziwne uczucie, czuje, że mógłbym skały przesuwać.

- Dobra, niech wszyscy wracają do łóżek, pomyślimy o tym z samego rana.

No i tak też zrobili.... Tylko, że biedny Adrian już nie był w stanie zasnąć...

- Ja i aureola... Wolne żarty - mruczałem sobie pod nosem.

- O co tu chodzi... -rozmyślałem, gdy nagle wszystko przed moimi oczami wypełniła biel , po czym znów  wszystko wróciło do stanu poprzedniego, tylko że... Gorszego.

- To jest jakiś pieprzony sen? - zapytałem sam siebie, na widok domu, którego 3/4 były w ruinie.

Nagle dało się usłyszeć głos, mówiący: "To co przed sobą widzisz, to prawda, z snu to  się dopiero przebudziłeś!"

- Gdzie ty...?

- Nie możesz mnie ujrzeć, ani też wyczuć mojej energii.

- Energii? - spytałem.

- Tak, to że piorun cię trafił, to nie żaden przypadek... Jest 5 osób, które mogą używać tzw. "nowego skilla"

- 5? Przecież to bez sensu! -stwierdziłem.

- A  to, że całe miasto zostało zamienione w ruine, to też miało sens? Ci wszyscy zabici ludzie?

- O czym ty do diabła gadasz?! - zapytałem wyglądając przez okno.

- N-Nie wierze..... - powiedziałem odchodząc od okna, z oczami jak sowa.

- C-Co tu zaszło?! - spytałem.

- Popatrz na swój miecz... Tak na początek - odpowiedział nieznany głos.

- Cały we krwi... Jak?! Przecież to zwykła schizowa gra! Nie powinno być tu krwi! - powiedziałem siadając spowrotem na łóżko.

- A teraz najlepsza część - To co widzisz, to wszystko TWOJE dzieło...

- Bóg cie opuścił?! J-ja bym nigdy...

- Co to? Czyżby dopadło cię zwątpienie? - spytał bezimienny .

- Czemu? - Spytałem na głos.

- Smutna prawda jest taka, że zostałeś zdradzony, wystawiony do wiatru, potraktowali cię jak NIC - usłyszałem w odpowiedzi

Chcąc, nie chcąc zeszedłem na parter... Gdzie leżały w sumie 4 trupy, tyle że w maskach...

Gdzie, gdzie sie wszyscy podziali?! - zawołałem w stronę nieba.

-  Obejrz się za siebie... - padła odpowiedź.

-  Jaja sobie robisz?! - odpowiedziałem, ale zgodnie z tym, czym powiedział odwróciłem się.

-  N-Niemożliwe... - powiedziałem na głos na widok 4 ofiar, tym razem bez masek.

Kirito,Asuna,Natalia,Maja i także całe miasto zostało obrucone w pył...

-  Cholera! - krzyknąłem i rozpocząłem bieg, ku niewiadomemu.

Tymczasem, w świecie rzeczywistym...

- Obudził się? - spytała Maja otwierając drzwi.

- Nie, zupełnie jak by miał być martwy, tylko że.. oddycha - odpowiedział Kirito wstając z krzesła.

- Jedno jest pewne, w takim stanie na pewno nie weźmie udziału w turnieju, nawet jeśli miał by sie do tego czasu przebudzić. - powiedziała Maja.

- O ile kiedykolwiek się obudzi, to już 3 godzina, od czasu gdy zapadł w ten dziwny sen - powiedziała Natalia, stojąca przy oknie.

- Będzie dobrze, obudzi sie - powiedziała Asuna i wyszła z pokoju.

- Dobra, zostawmy go samego... - powiedział Kirito, no i wszyscy opuścili pokój.

Koniec części pierwszej...

Part 2[]

Adrian został sam w pokoju, sam musi pokonać własne przeznaczenie i okiełznać moc, czy też przekleństwo, jakim go obdarzono...

- Jak, jak mogło do tego dojść? - myślałem uderzając pięścią o ściane.

W ścianie zdążyła powstać dość potężna dziura, wtem nagle moim oczom, ukazał się mocno zarośnięty facet z wielką tablicą, a na niej napis "Obudź sie!". Gdybym tylko wcześniej zrozumiał, co chciał mi przekazać...

- A więc jednak ktoś przeżył... - pomyślałem i na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Wiem!

Podniosłem się z ziemi, po czym próbowałem nawiązać kontakt  z nieznajomym, za każdym razem w odpowiedzi wskazywał na ten swój napis.

- Chcesz powiedzieć, że to wszystko, to sen? - spytałem, a nieznajomy tylko twierdząco pokiwał głową.

- W takim razie powiedz... Jak?!

- Jak mam sie obudzić z tego cholerstwa?!

A odpowiedzi z nikąd, człowieczek z tablicą zamarł bez ruchu, a po chwili zniknął, wyparował...

- Świetnie, znikaj sobie! - zakrzyczałem zdołowany, a cała nadzieja, zniknęła.

- Zostanę w tym bagnie na zawsze... - powiedziałem pod nosem.

- Znasz powiedzenie, że zawsze jest światło w tunelu? - powiedział głos, który "torturował" mnię od samego początku przebywania w tym... bagnie.

- Tak? Niby jakie?

- Na to już musisz wpaść sam - odpowiedział Mr.Głos

Jakby tego wszystkiego było mało, pojawiła się przede mną postać, otoczona złotą aurą, najlepsze było to, że nie ludzka...

-' Wyskoczyłeś z zupy ogórkowej, czy co? - zapytałem wyciągając miecz

- Do tej pory byłem tylko głosem w twojej głowie, ale znudziło mi sie to - odpowiedziała dziwna postać

- Teraz, powiem ci coś lepszego...

- Co niby? - zapytałem, a mój miecz, dosłownie zniknął, jak tamten kolo z tablicą -Eeej, co to za czary?

- Słuchaj uważnie...

- Ależ on uprzejmy  - pomyślałem

- Tych wszystkich zniszczeń tak na prawdę nie dokonałeś ty...

- To w takim razie.... Kto? - zapytałem

-  Hehe... Ja - odpowiedział dumnie


200px-CellPerfectReturnsNV

Mr.Głos w oryginalnej postaci, oczywiście z nowym skillem

-  A ci wszyscy zabici ludzie, to...

-  Też Ja - wtrącił

-  Jeszcze ci z tego wesoło?! - zapytałem

-  Żebyś tylko wiedział jak bardzo... Wszyscy błagali o litość, wzywali ratunek... Poezja dla uszu.

Jak na zawołanie, przez oczy "przeleciała" mi cała "retrospekcja" zdarzeń, wszystkich dokonanych zabójstw (a zwłaszcza jednego), którymi tamten czubek sie chwalił, no i w końcu... Wybuch gniewu (^-^)


- Haha! Moje gratulacje! - powiedział Mr.Głos

Przez 5 minut stałem w bezruchu...

- Czego ty sie najarałeś? - zapytałem

- Niczego, jesteśmy w alternatywnym wymiarze.

- Tak? A niby po co?

- Żebyś był gotów, obronić wszyskich, nie tylko tych, których kochasz - odpowiedział

- A co sie ma niby stać?

- Nie mogę ci zbyt wiele powiedzieć... Turniej Najlepszego Pod Słońcem, to śmiertelna pułapka, zastawiona przez twórce gry, a wszystko nadzoruje Potwór, obdarzony darem mowy.

Nagle(w końcu ^-^) obraz przed moimi oczami znowu zastąpiło białe światło, jednakże tym razem, obudziłem się na prawde...

Koniec części drugiej...

Part 3[]

- Ulala... Moja łopetyna - powiedziałem chwytając się za głowę, a także powoli wstając.

- Na dodatek zaspałem na kwalifikacjeee... - stwierdziłem zawiedziony.

- Cóż, zawsze można iść pooglądać - pomyślałem o tym, a także o fakcie, że Vegeta nie będzie zadowolony z tego, że nie wezme udziału.

Nie zastanawiając się dłużej Adrian ruszył na arenę, po drodze ogarnął nawet sztukę latania, co jest jedną z zalet dodatkowego skilla(czyli po prostu latanie, w stanie normalnym). Po jakiś 5 minutach, był już na miejscu...

- Gdzie oni mogą być... - pomyślałem, rozglądając się po wylądowaniu - Ahh.. Ludziów jak mrówków.

Kolejne 10 minut, zajęło samo rozglądanie się w poszukiwaniu znajomych twarzy, ale bezskutecznie, aż chciałoby sie wznieść w powietrze...

- Oo, a więc Kirito też, ciekawe tylko kiedy... - pomyślałem, wyczuwając jego energie. - Teraz to trafię tam, jak po sznurku.

Tak więc Adrian ruszył  "tropem", zobaczmy co tam u Vegety, który sprawia wrażenie normalnego, dla zmyłki...

- W końcu, przybył. - pomyślał uradowany Vegeta, gdy wyczuł moją energie, wśród tłumu.

- Niech tylko dojdzie do walki między nami, wtedy Sub-Zero będzie mógł prostować banany...

- Potem rozwale reszte konkurencji, zgarne 10.000.000 i Bulma będzie zadowolona...

O wilku mowa, właśnie się pojawiła, wraz z Trunksem...

- Heej Vegeta. - powiedziała

- Hej. - odpowiedział

- Jak tam? Gotowy przed rozpoczęciem? - zapytała go i przytuliła.

- Tak, wszystko jest jak największym w porządku. - odpowiedział i do przytulasa dołączył mały Trunks, który nie ukrywał zaskoczenia z postawy ojca.

Cała sytuacja trwała i ciągnęła się przez ok. 3 minuty, następnie Vegeta rzekł :

- Już czas... Do zobaczenia. - powiedział Vegeta.

- Dobrze... Nie daj sie pokonać. - powiedziała Bulma i wraz z Trunksem zamierzała udać się ku trybunom, kiedy nagle Vegeta powiedział, że zamiast na trybuny, ma udać się na widownie, pod zadaszeniem, która znajdowała się ponad trybunami.

- Teraz już nie ma odwrotu... - stwierdził i wyszedł na arenę.

W międzyczasie Adrian zdążył dotrzeć do reszty, przywitać się, no i ustalić, że nie weźmie udziału w turnieju.... W "fotelu sędziowskim" zasiadł NPC, będący  GM`em, ale nic mu z tego nie przyszło, ponieważ nie znał żadnych komend ani nic tego typu. Właśnie teraz wyszedł na środek areny i rozpoczął przemówienie.

- Witam was, moi mili... Zgromadziliśmy się tu, aby podziwiać wojowników, którzy zgłosili się na ten turniej z świadomością, że poczują prawdziwy ból, kto wie? Może to "magia" głównej nagrody? Przekonamy sie! - tak oto GM, którym jest kaioshin, zakończył przemowę.

Po wielu walkach, w tym kilku Vegety, nadszedł czas na Kirito, który trafił na sługusa Sub-Zero, wysłanego przed Vegetą...

- Kirito, powodzenia. - powiedziałem, a reszta przytaknęła.

- Dzięki, zakończe to szybko i wracam. - odpowiedział i tak też zrobił, po nie spełna 15 minutach, był już spowrotem.

Walka, za walką... A "biedny" Vegeta dopiero w finale zdał sobie sprawę, że Adrian nie bierze udziału w turnieju, co nie przyjęło się z wielkim entuzjamem... To też rozpoczął się "cyrk".

- Co? Na jakiego grzyba mu teraz ten skill? - zacząłem się zastanawiać, lecz odpowiedź na pytanie przyszła szybko.

W międzyczasie, do umysłu Vegety wkradł się Sub-Zero, będący pewnym tego, że ma nad Vegetą pełną kontrolę...

- No, Vegeta... Zbierz z nich energie, walcz ze wszystkich sił, możesz nawet wszystkich zabić! - powiedział Sub-Zero

Atak0

- Zamknij sie! Moim jedynym celem jest Kakarott! Nikt inny mnie nie obchodzi!

- Co sie dzieje? Wciąż nie moge nad nim w pełni kontrolować... Pierwszy raz coś takiego sie zdarza.W sumie.. Nic się nie stało. - pomyślał Sub-Zero.




- To powinno na Ciebie zadziałać... - pomyślał Vegeta i wystawił ręke w kierunku trybun, aby następnie oddać atak.

Całe to zdarzenie, spowodowowało dość widoczne straty zarówno materialne, jak i ludzkie, gdyż śmierć poniosło 200 ludzi, około...

- Dobra! Ide tam - oznajmiłem biegnąc w kierunku wyjścia na arene.

- Alee... - Zaczęła Maja

- Spokojnie, postaram się to załatwić bez niepotrzebnych bęcków - dodałem przed wyjściem.

Na miejscu....

- Vegeta! - zapodałem "krzykacza ostrzegawczego" ale  w odpowiedzi od Vegety  dostałem tylko głupawy uśmiech.

Krzywyryj

Głupawy uśmiech

- Cóż, jednak się nie uda tego załatwić pokojowo... - stwierdziłem

Vegeta znajdująe się pod kontrolą Sub-Zero i sieje pogrom na całej arenie... Czy to początek ich długo wyczekiwanej walki?


SDW1

takie tam zbliżenie, na koniec






Part 4[]

Ja

Jaaaa

Po ostatnich wydarzeniach, na arenie nie ma praktycznie nikogo na trybunach. Co lepsze, zapowiada się walka... Tymczasem na arene wkroczył Kaioshin.

- Szlag, jest pod kontrolą! - zorientował się Kaioshin

- Co? Jak pod kontrolą? - zapytałem

- Najwyraźniej nie jestem tu jedynym zaprogramowanym NPC-GM`em, ale kto to może być.

- Hej! - krzyknął Vegeta

- Co zrobisz, kakarott?

A no z mojej strony jak na razie tylko milczenie (ten image sie kłania)...

- No dalej! Walcz ze mną, chyba, że chcesz zwiększyć liczbę ofiar! - dodał, oczywiście też Vegeta.

- Vegeta. ty chyba nie... - zacząłem

On2









- Niemożliwe,  nie mów mi, że celowo pozwoliłeś się kontrolować... - powiedziałem.

ZnowuJaa









- Odpowiadaj, Vegeta! - dodałem, już nie co bardziej wkurzony.

ZnowuOon









- Masz, swoją odpowiedź! - powiedział z tym samym niezbitym uśmieszkiem.

Po chwili, z nikąd wybiegł Kirito...

- Opanuj się, Vegeta! - zawołał

- Z drogi! - powiedział Vegeta i dość szybko sprawił, że Kirito  wylądował na tyłko-zadku

- Płotkom wstęp wzbroniony! To sprawa między nim, a mną! - dodał Vegeta do swojej poprzedniej wypowiedzi.

- Vegeta, na prawde tego chcesz? - zapytałem po raz ostatni.

- Zaczekaj! - Nagle przede mnie wyskoczył Kaioshin, stanął tak, jak by go mieli ukrzyżować, czyli po polsku "blokował" mi droge do niego.

- Vegeta, specjalnie pozwoliłeś się kontrolować i zrobiłeś to wszystko, tylko po to, abym potraktował cię poważnie, mam racje? - zapytałem totalnie olewając Kaioshina.

- Gdybym tego nie zrobił, nie doszłoby do walki między nami. Ostatnia możliwa okazja, a jeszcze cała ta sprawa weszła mi w paradę... - odpowiedział Vegeta.

- Tylko z tego powodu... Tylko dlatego zrobiłeś coś tak głupiego? - powiedział Kaioshin do Vegety.

- Głupiego?!

- Powiedziałeś "głupiego"?! - zaczął Vegeta darcie mordy.

- To dla mnie wszystko!

- On! Człowiek taki jak każdy inny ośmielił się ośmieszyć, najlepszego ze wszystkich wojowników! (mowa o wydarzeniach z SAO)

Ksiundz

- Nawet darował mi życie! Nie wybacze mu tego, nigdy! - skończyło sie Vegecickie wyżalanie.










- Wiem, że obiecałem brak walki z mojej strony, ale nie mogę ryzykować... - pomyślałem

MyślatorOver9000







- Zabierz nas w jakieś bezludne miejsce, będe z nim walczył! - nadarłem się ku górze.

Tymczasem Sub-Zero na szybkim odtańczył makarene szczęścia, która na nasze szczęście nie trwała długo...

- Stój! Jeśli tak bardzo zależy ci na walce z nim, najpierw musisz przejść przeze mnie! - tym razem nadarł się Kaioshin.

BlokadaDrogowa









- Żal go... - pomyślałem i wystawiłem ręke ku niemu

- Zrozumiałem... Rób co uważasz za słuszne - powiedział Kaioshin i ustąpił z miejsca.

- Hahaha! Dobrze, na twoje życzenie, przeniose was w inne miejsce! - powiedział Sub-Zero w swojej bazie

Tymczasem, w widowni ponad trybunami...

- Niech ich ktoś powstrzyma! - wołały dziewczyny, uderząjąc z pięści w drzwi. Kirito je zablokował, kiedy stamtąd "uciekł"

- Za późno... - Oznajmiła Natalia, obserwująca całą sytuacje przez szklane okno, grubości anty-włamaniowego.

Drzwi chcąc nie chcąc, w końcu ustąpiły, co w rezultacie sprawiło, że dziewczyny się uwolniły... (^-^)

3,2,1, przenosimy się do świeżo przeteleportowanych ludków...

- Tu powinno ci sie podobać! - powiedział Vegeta

- Taa - odpowiedziałem

- Nie możesz, Adrian! - zawołał Kirito

- Uspokój się, teraz już i tak nic nie jesteśmy w stanie zrobić... - zaczął Kaioshin

- Wasza dwójka może walczyć. My tymczasem udamy się do tego kogoś i zapobiegniemy jego planom, o ile jakieś ma.

- Z dwojga złego, lepsze to, niż gdyby wasza energia miała mu ku czemuś posłużyć. - skończył Kaioshin

- Co takiego? Myślisz, że ci na to pozwolę? - ździwił się Sub-Zero.

- Yo, Vegeta... Krótko - Zabij Kaioshina! - powiedział do Vegety, powodując u niego dość niezły ból.

- Dalej Vegeta, zabij ich! - dodał jeszcze

Adasdasdasdasdasdasd









- Odmawiam! - wypowiedział po 3 minutowej walce z bólem.

- Że co?! - zapytał totalnie zadziwiony Sub-Zero

- Nie obchodzi mnie ani Kaioshin, ani Kirito, obchodzi mnie tylko ta walka! - powiedział Vegeta, będąc już wyprostowany.

- Możesz kontrolować moje ciało, mój umysł, ale jednej rzeczy mi nigdy nie zabierzesz - Mojej DUMY!

Gunwo









W kuli, przez którą Sub-Zero kontrolował sytaucje, teraz poszło kilka wyładowań elektrycznych...

- Pierwszy raz przydarza mi sie coś takiego, ależ on ma przerośnięte ego! - powiedział przestraszony Sub-Zero.

Komorowsky









- Coś nieprawdopodobnego, pomyśleć że może odmówić czyimś rozkazom, będąc pod kontrolą! - powiedział Kaioshin

- Więc aż tak zależy ci na wyrównaniu rachunków między nami? - zapytałem, a tu znowu odpowiedział mi uśmieszek.

- Dobra, Adrian, idziemy - powiedział Kirito

- Spoko, uważajcie tam - odpowiedziałem

- A jeszcze jedno, zostały mi 2 shity uleczające, weź jeden - dodałem i zarzuciłem mu cośkiem, będącym niepozorną fasolką.

- Dzięki, powodzenia! - powiedzieli i znikneli poprzez teleportacje.

- Wybacz, za to czekanie - powiedziałem do Vegety

- Czekałem na to Kakarott, czekałem na to... Zbyt długo! - odpowiedział.

Trololo, na niebie zawitały ciemniejsze chmury...

- Dość mam tych twoich morderstw, więcej nie będzie, dlatego że pójde na całość i zakończe to szybko! - powiedziałem

- O to mi chodziło, pokaż  co w sobie skrywałeś! - powiedział zadowolony Vegeta.

BetterJa









- Świetnie... To będzie epickie - stwierdził Vegeta i także dokonał wzmocnienia.

BetterOn









- Zdaje się, że jednak nie uda sie tego tak szybko zakończyć. - stwierdziłem.

- No dalej, zginiesz!,Kakarott! - nadarł się Vegeta w dość dziwnej pozie.

C









A


Determinacja Adriana, który odstawił na bok nawet samego GM`a. Duma Vegety, który nie odpowiada na rozkazy Sub-Zero... Adrian vs Vegeta, walka której nikt nie mógł zapobiec, właśnie sie zaczyna!







DiEnd
Advertisement