Sword Art Online Fanon Wiki
Advertisement

0pxe/BWanpTrtY6I1

Lena obudziła się zaskoczona widokiem Alry, który leżał obok niej. Zdenerwowana uderzyła go tak mocno, że chłopak znalazł się za łóżkiem. Dziak obudził się gdy chlopak z hukiem zwalił się na podłogę obok niego.

- Za co?! - wrzasnął pół przytomny Alra. Lena patrzyła na niego wściekle grożąc mu pięścią, lampą i słoiczkiem z muchami jednocześnie.

- Won ode mnie ty cyniczny, bojący się brudu zboczeńcu! 

- Uspokój się rozwydrzony brudasie! Chyba nie sądziłaś, że będę spać na podłodze?!

- Nie sądziłam, że będziesz spał obok mnie!

- No chyba nie obok Dziaka?!

- Pasowałoby bardziej!

- Nie jestem gejem! Ani dżentelmenem... fu, nie. Nie jestem.

- Wyglądaliście razem tak słodko, haha, szkoda, że tego nie uwieczniłem. - Śmiał się Dziak. Przestał, gdy dwa spojrzenia śmierci skierowały się w jego stronę.

- Dobra - Alra wstał z podłogi, dumnie otrzepał się z kurzu i zszedł do kuchni, delikatnie pocierając bolący pośladek. Gdy Dziak z Leną zeszli do kuchni dziewczyna przebaczyła chłopakowi, widok stołu zastawionego jedzeniem odkupił jego winy. Nawet dla Dziaka znalazła się mucha na kanapce, wyjątkowo Alra uznał, że przyjaciel zasłużył. Usiedli do stołu. Agnes zamiast kanapki zjadł samą muchę. 

- Nie wybrzydzaj. - skarciła go Lena. Alra spuścił wzrok zrezygnowany - tak bardzo się starał.

- Dzisiaj mamy kartkówkę z matmy, nie? - obudził się ze stanu niedocenienia.

- Funkcje.

- Prościzna! - Dziak zatarł ręce, a Alra spojrzał na niego z bólem, to jeden z tych momentów, w których żałuje się wyboru szkoły. Lena wychwyciła to i poczuła się zirytowana.

- Co jest? Przecież tłumaczyłam ci to kilka godzin.

- To było dawno... Teraz nie pamiętam - odpowiedział chłopak. 

- Ale... kilka godzin... - załamała się dziewczyna. 

- Spokojnie, na pewno nie będzie jedynki - uspokoił ją. - Jest szansa, że się spóźnimy - dodał patrząc na zegarek.

Gdy tylko wyszli z domu zaczął padać ulewny deszcz. Strumienie wody szybko zaczęły przypominać miejską rzekę. Dziak śpieszył się tak bardzo, że zapomniał o swoich lakierkach. Lena zabrała buty i popędziła za nim. Chłopak zauważył mokre skarpetki dopiero na szkolnym korytarzu. Alra cicho chichotał z poświęcenia przyjaciela i przejęcia na twarzy Leny.

Nagle zauważyli Adbeha, który niebezpiecznie zbliżał się do sali. Rzucili się w stronę drzwi, jedynie Dziak został z tyłu zakładając buty. Zdążyli usiąść w ławce zanim nauczyciel wkroczył do klasy. Jak zawsze przed kartkówką spojrzał na klasę jakby zaraz miała umrzeć. Alra poczuł zimny dreszcz na plecach patrząc na stosik kartek leżących niewinnie na biurku nauczyciela. Spojrzał na Dziaka niemo błagając o pomoc. Nauczyciel rozdał kartkówki i zatrzymał się przy Alrze obdarzając go perfidnym uśmiechem. Sraola nienawidził tej chorej wyższości pedagoga, szybko utkwił wzrok w kartce. Przełknął ślinę - zadania były trudne. 

Za oknem szalała burza. W oddali grzmiało, a błyskawice rozświetlały niebo. Uczniowie, w perfidnych nastrojach, pisali sprawdzian z funkcji. Nauczyciel chwilę po rozdaniu testów zniknął w kantorku przylegającym do sali matematycznej.Pomimo jego nieobecności nikt nie odważył się ściągać. Nagle zza zamkniętych drzwiczek doszedł cichy skowyt i zadowolony śmiech. Dźwięki odbijały się echem. Uczniowie prawie załatwili się w gacie.

Alra spojrzał na Lenę, podając jej kartkówkę. Właśnie coś sobie uświadomił.

- Dokończ, ja coś sprawdzę...

Po cichu wstał, nie zwracając uwagi na oszołomioną klasę, która uznała to za przejaw kompletnego kretynizmu. Czarnowłosy powoli podszedł do kantorka i zajrzał przez uchylone drzwi. Lena wołała go szeptem, by wrócił, jednak zignorował to. Wiedział, że coś było nie tak - nauczyciel zawsze znikał podczas sprawdzianów i kartkówek - to co jednak zobaczył kompletnie wybiło go z równowagi. Obok ekierek i wybitnie ostrych cyrkli nie było śladu po profesorze. Rozejrzał się jeszcze raz i czując przenikliwy wzrok klasy powoli wrócił na miejsce.

- Nie uwierzysz - szepnął do Leny. Popatrzyła zdumiona. 

- O co chodzi? - odszepnęła. Dziak przysunął się odrobinę by lepiej słyszeć.

- Musimy tu wrócić po lekcjach - dodał poprawiając ołówkowy zapis dziewczyny. Zadowolony przysunął się do Leny, by lepiej widzieć jej kartkę. Czuł się bezpieczny podczas nieobecności nauczyciela.

Wiata rozejrzał się po ciemnym pomieszczeniu na tyle ile był w stanie. Bolało go wszystko, dosłownie czuł się jakby zaraz coś miało mu zaraz rozerwać żyły. Co jakiś czas słyszał odgłos maszyny badającej tętno. Czuł kabelki przyczepione do ciała. Z przerażeniem odkrył, że jest prawie nagi. To nie jest szpital pomyślał. Gdzie ja do cholery jestem? O Boże, a jeśli dostałem się w ręce jakiś handlarzy narządów?

Wtem w drzwiach stanęła ludzka postać. Lenowi nie spodobało się uderzanie obcasów o podłogę. Mężczyzna był wysoki, musiał lekko schylić się przechodząc przez drzwi. Długie, jasne włosy spięte w kucyk powiewały za nim, gdy szedł. Miał niezwykle szerokie ramiona.

Large (1)

- Spokojnie chłopcze, dobrze, że już wstałeś, to oznacza, że jesteś gotowy - rzekł blondyn. Mówił z rosyjskim akcentem. Serce podskoczyło nastolatkowi do gardła. 

- Gotowy na co?! - jęknął, co okazało się boleśniejsze niż się spodziewał.

- Spotkał cię zaszczyt współudziału w tworzeniu historii świata wirtualnego - odrzekł Artemij Lebiediew.

- Gdzie ja jestem?  

- To nie jest teraz ważne. - Podszedł do ogromnego panelu sterowania i zaczął naciskać na kolorowe guziczki. Ból Lena powoli ustawał, albo raczej zostawał zastępowany nieświadomością. Choćby nie wiem co, muszę się stąd wydostać pomyślał, nim w pełni stracił świadomość.

- Koniec czasu! - drzwi kantorka huknęły o ścianę sali tak mocno, że uczniowie w pierwszej ławce mało nie padli na zawał. Alra odsunął się od Leny jak poparzony z zadowoleniem robiąc kilka celowych błędów, żeby nauczyciel nie wyczuł podstępu. Gdy tylko Adbeh zebrał prace do sali weszła dyrektorka. Obok starszej kobiety stała dość niepozorna, czarnowłosa dziewczyna uśmiechając się serdecznie.

- Mayumi Tanaka od dzisiaj należy do waszej klasy, myślę, że przyjmiecie ją przyzwoicie, dzieciaki. - dyrektorka spojrzała na klasę, jak na ostatnich idiotów po czym czule uśmiechnęła się do nowej i wyszła. Adbeh przez chwilę wyglądał jak normalny matematyk, pokazując Tanace miejsce. Lena zrobiła się zazdrosna. Alra uśmiechnął się chytrze widząc, że jest ktoś kto może zauroczyć nauczyciela bardziej niż Lena.

- Hyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhyhy... - uśmiechnął się szeroko i diabelsko chichocząc napawał się tą chwilą. Tanaka podała Dziakowi rękę, ten przyjął jej gest i uśmiechnął się z udawaną sympatią. Gdy tylko zadzwonił dzwonek Adbeh opuścił lekcje zadowolony z tego, że do klasy doszła kolejna osoba, nad którą można się poznęcać.


Klasa odetchnęła z ulgą i po chwili obległa ławki przyjaciół zadając milion pytań po kolei. Przyjaciele nie zamierzali na nie odpowiadać. Alra przerażony taką ilością ludzkiej masy wyciągnął dezynfektor torując sobie drogę wyjścia. Lena podążyła za nim nie mając ochoty przebywać wśród tego stada. Dziakowi zrobiło się żal Mayumi, więc chwycił ją za nadgarstek i wyciągnął z tłumu, szybko znaleźli się za Alrą trzymającym dezynfektor. Jeden z chłopców złapał Alrę za rękę, ten obrócił się urażony.

- Czego? - warknął.

- Co było w kantorku? - zapytał z udawaną odwagą.

Alra uśmiechnął się złośliwie i przybrał najmroczniejszy z wyrazów twarzy - Przez chwilę widziałem profesora golącego swoje pachy.

Lena przygryzła wargę, żeby nie zapłakać. Dlaczego to ja nie wstałam? Mayumi przestała ogarniać sytuację, tylko Dziak przejął się nią i ruszyli razem w stronę wyjścia, zaraz potem dołączyli do nich Alra i Lena zostawiając oszołomioną klasę.

- Dzięki - uśmiechnęła się Mayumi - Mówcie mi Maja, miło, że mogłam poznać was jako pierwszych.

Alra uniósł kciuk do góry po czym odwrócił się w stronę wyjścia ze szkoły, nie miał ochoty spędzać z nieznajomą przerwy. Lena po chwili wybuchła.

Large (1)

- Ej, ty! Jestem Lena, a pan Adbeh należy do mnie, rozumiesz?! Jest mój, bo... jest mój! Nie waż się go tknąć! - Zdenerwowana Lena odeszła w ślad za Alrą, zostawiając oszołomioną nową i Dziaka samych. Alra smutno stwierdził, że chciałby aby powiedziała tak o nim, ale szybko wypluł te słowa.


Dziak oprowadzał dziewczynę po szkole, nawet dobrze im się rozmawiało, okazało się, że Maja jest całkiem sympatyczną osobą, Dziak zaczął się nawet zastanawiać czy by jej nie przygarnąć. Z zamyślenia wyprowadził Dziaka widok Leny siedzącej pod oknem pokoju nauczycielskiego i podglądającej Adbeha robiącego sobie właśnie herbatkę. Alra stał obok i przyglądał się jej z zażenowaniem.

- Wiesz Dziak, psychopaci mnie fascynują. - powiedział Alra spoglądając na mocno zaangażowaną Lenę. - Mam dylemat moralny, powiedzieć jej, że nie ma szans z jego żoną, czy może przytrzymywać w nadziei, że kiedyś to się uda?

Dziak spojrzał na Alre spode łba, przykucnął obok Leny i również zaczął obserwować nauczyciela, tak po prostu, żeby nie czuła się osamotniona w uczuciu. Alra uznał, że to chore i poszedł na lekcje razem z Mają.

- Ona... jest jakąś psychofanką? - zapytała cicho Tanaki.

- Tja... - odparł Alra zażenowany. - A co, zazdrosna? - zapytał z nadzieją.

- Nigdy w życiu. - Mina dziewczyny wyrażała bezgraniczne obrzydzenie.

W tym samym momencie smutna Lena powlekła się korytarzem w stronę sali biologicznej, niestety nawet pocieszanie Dziaka nie pomagało. Alra uśmiechnął się chytrze, zbliżył twarz do Tanaki i puścił jej oczko.

- To dobrze, nie wiesz do czego ona jest zdolna.

Kątem oka spojrzał na Lenę i zadowolony wszedł do sali celowo siadając na miejscu Majki obok Dziaka. Uznał, że fajnie byłoby popatrzeć na Lenę i Maję w jednej ławce, miał cichą nadzieję, że Wiata coś jej zrobi. Tanaki przez całe 45 minut była piorunowana wzrokiem przez zirytowaną Wiatę. W mniej więcej połowie lekcji zaczęła odwzajemniać mordercze sugestie dziewczyny, po tym, jak Lena "przypadkowo" prawie wbiła jej cyrkiel w rękę. Niestety, kolejne lekcje nie usatysfakcjonowały Sraoli, Wiata starała się opanowywać. Po wyjściu ze szkoły zaciągnął Dziaka i Lenę w krzaki, aby Majka ich nie namierzyła, gdy znikła im z oczu postanowili poczekać aż nauczyciele opuszczą szkołę i wtedy będą mogli spokojnie wejść do kantorka.

CDN

Advertisement