Sword Art Online Fanon Wiki
Advertisement

Nagle coś sobie uświadomiłam.

- Nie możemy tam po prostu wrócić - zaczęłam, a Kaname wraz z Melody popatrzyli na mnie pytającymi oczyma. - Jeżeli Maja w ogóle będzie chciała widzieć mnie na oczy, to na pewno nie rozmawiać. Szczególnie z wami.

- Przecież też jesteś wampirem - powiedziała Melody.

- Jestem wilczycą - odpowiedziałam szybko - Kaname chciał abym pomogła mu z Yuki, ale Blood Fly ją opętała zbyt mocno, abym mogła cokolwiek zrobić bez uszkadzania jej. Wilki muszą być ostrzeżone ale na pewno nie przez was.

- No pięknie, wchodzisz w układy z wrogiem? - Melody obrzuciła Kaname pogardliwym spojrzeniem.

- Tutaj chodzi o Yuki, a w realu wszyscy jesteśmy ludźmi - wytłumaczył chłopak. Baka, swoje sprawy załatwiajcie kiedy indziej. Ruszyłam, zostawiając kłucącą się, nadal, dwójkę. Kaname podbiegł gdy byłam już przy przejściu.

- Idę z tobą.

- Baka, wracaj do Yuki i ją pilnuj. Będziesz tylko przeszkadzać.

- Przestań traktować mnie jak idiotę - chwycił mnie z ramie i ścisnął boleśnie. Zagryzłam zęby aby nic mu nie zrobić.

- To udowodnij, że nim nie jesteś - uwolniłam się z jego uścisku - Baka, zajmij się nią bo jeżeli zabije ją ktoś przede mną na pewno nie odzyskasz swojej Yuki - usłuchał.

Kiedy znalazłam się w swoim świecie, orzeźwiające powietrze, które zawsze towarzyszyło tej okolicy, ustąpiło miejsca gryzącej woni strachu. Już nie było słychać śpiewu ptaków, nawet szumu liści. Wiatr odszedł a wraz z nim wilki. Pobiegłam do pola lotosu, już w oddali wyróżniał się czernią, zauważyłam błądzącą przy kwiatach wilczycę. Maja... czułam jak serce mi się uspakaja. Wreszcie ktoś, komu mogę zaufać.

- Maja! - krzyknęłam podbiegając, wilczyca gwałtownie się odwróciła. W brązowych oczach nie było już gniewu, przybrała ludzką postać. Spojrzenie miała niepewne, łzawe. Unikała mojego wzroku. - Maja?

MeiWBO13

"To wszystko moja wina Alex!"

- To wszystko moja wina Alex! - po policzkach dziewczyny spłynęły obfite strumienie łez, nie miała siły by stać więc upadła. Dłońmi ściskała piach. Na początku mnie zamurowało, nigdy nie widziałam jej w takim stanie, była zupełnie roztrzęsiona. Nie zastanawiając się dłużej rzuciłam w jej stronę i objęłam, najmocniej jak potrafiłam.

- Spokojnie Majuś, nic nie jest twoją wi...

- Nic nie rozumiesz! Doniosłam na ciebie radzie - przerwała mnie łkając - Przepraszam! Na prawdę przepraszam! Bałam się, że nas zdradziłaś, nie wiedziałam, że to ty... przepraszam! - w odpowiedzi uścisnęłam ją mocniej.

- To był mój błąd, powinnam ci powiedzieć a nie bawić się w niezależną. To ty wybacz mi Maja, ale teraz ważniejsze jest to, że wrogi klan ma plan ataku jutro rano. Musisz ostrzec wszystkich, ciebie posłuchają.

- Wybaczam - wreszcie się uśmiechnęła - Czyli chcą wojny?

- Aye - podałam dziewczynie kawałek materiału aby osuszyła łzy. W końcu najtwardszy wilk w naszym klanie nie może tak wyglądać. Uśmiechnęłam się, po czym razem wstałyśmy. - To ty zawiadom wilki a ja odpowiem za swoją lekkomyślność.

- Raczej moją głupotę.

- Ej, co to za gra bez kłopotów? - Maja uściskiem dodała mi otuchy, w której jeszcze raz przeprosiła. Nie miałam jej za złe. Postąpiła właściwie, ja bym zrobiła to samo na jej miejscu, troszczyła się o rodzinę. Najważniejsze jest to, że wilki zostaną uprzedzone, a Yuki jest na razie bezpieczna. Powietrze przeszyło coś dziwnego. Kark zapiekł. Szybko odwinęłam szalik i zobaczyłam jak znamię mojego avatara niemal płonie. Nie dobrze... jeżeli rada uznała mnie za zdrajce muszę się jakoś ulotnić zanim mnie znajdą.

Każdy z wilków posiadał jakiś symbol, znamię po którym można było go rozpoznać i, w razie konieczności, zniszczyć. Znamię to element życia wilka, jeżeli ten zacznie należeć do jednej z gromad - gildii - owo znamię znika, zostawiając gracza sam na sam z sumieniem. Rada wilków musiała mieć jednak jakąś kontrolę nad wolnymi duszami, aby nie dopuścić do zdrady.

Rozstałam się z Akatsuki aby wrócić do Kaname i Melody, dziewczyna nie darzyła mnie miłością, ale jej akceptacja musiała mi wystarczyć, graliśmy o wysoką stawkę. Właściwie nie wiem dlaczego tak zależy mi na tej Yuki. Chyba zafascynowały mnie opowieści Kaname, a może to dlatego, że sama chcę zabić tą wredną jędzę Fly? Muszę być po stronie wampirów gdy zacznie się wojna inaczej nie mam szans na tę walkę. Stanęłam przed portalem łapiąc ostatnie tchnienia wolności. Wróciłam do postaci człowieka i już miałam przekroczyć próg portalu, kiedy usiadł na nim czarny jak noc kruk. Ups.

- Alea?

- Aye.

- Myślałem, że już kiedyś rozmawialiśmy na temat twojej osoby - jeżeli zaciskanie mi na szyi pętli, a raczej wypalanie znamienia można nazwać rozmową, to tak. - bardzo się na tobie zawiodłem Aleo.

- Nic nie rozumiesz i raczej nie zrozumiesz, jesteś zaprogramowany aby nie rozumieć. Posłuchaj nie mogę dopuścić do wojny.

- Dlatego bratasz się z wampirami? Złych wyborów dokonujesz Aleo.

- Nie mam ochoty na tę rozmowę. Zejdź mi z drogi głupia wrono.

- Nie sądzę, aby wydano mi taki rozkaz. Poza tym, jestem krukiem - znowu poczułam, że kark mi płonie - kto, jak kto, ale ty powinnaś o tym wiedzieć.

- Nie mam czasu ani ochoty na tę grę. Przyjaciele mnie potrzebują.

- PRZYJACIELE?! - uderzyła w znamię tak mocno, że chwyciłam się za szyję obiema rękami. - Ty nie masz przyjaciół, twój świat nie istnieje Aleo! Twoi przyjaciele nie istnieją! Masz tylko mnie - zabolało. Palący ból rozszedł się po moim karku, ramionach, głowie by ostatecznie osiąść w sercu.

- Odejdź! - krzyknęłam, jednak ptak tylko spotęgował ból. Głupia wrona! Zostaw mnie!

- Krzykiem nic nie zmienisz, ani teraz ani nigdy. Karą za zdradę jest śmierć, męczeńska śmierć. Będę wypalała twoją duszę, dopóki nie przyznasz się do zdrady i nie będziesz błagała o litość. Jeżeli uznam to za szczere, pozwolę ci żyć w moim cieniu.

Aleack24

"Prędzej tutaj zdechnę"

- Prędzej tutaj zdechnę - z jej oczu można było wyczytać proste zdanie: "Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem". Zapiekło ze zdwojoną siłą. Opadłam na ziemię z trudem łapiąc powietrze. Cały czas ściskałam szyję dłońmi, jakby to mogło mi pomóc. W pewnym momencie zapragnęłam to z siebie wyrwać. "Strażnik to dar". Też mi coś, kretyńskie ptaszysko.

- Aleo, nie chcę cię zabijać, jesteś utalentowanym człowiekiem. Szybko się uczysz i nie potrzebujesz dużo wypoczynku w swoim świecie. Chcę cię z niego wyrwać, wyrwać od tej chorej rzeczywistości, której nienawidzisz...

- Wypad z mojej głowy! - krzyknęłam ostatkami sił, walczyłam jak tylko mogłam, ale ból wyżerał mnie od środka. Był prawdziwy, realny jak nigdy. Zaczęłam bać się tej gry i jeszcze ten kruk, był częścią mnie. Dlaczego? Czy uwięzienie Yuki to coś takiego jak moje znamię i ten ptak? Nagle ból ustał. Oczy udało mi się otworzyć tylko na chwilę, aby ujrzeć scenę dramatycznej śmierci ptaka. Kruk miotał się w szponach szarego wilka. Nagle szary wilk zatopił kły w czarnych piórach, cały ból ze mnie uszedł. Widziałam tylko jak czerwona krew spływa po kłach wilka. Mimowolnie uśmiechnęłam się i dopiero teraz złapałam oddech.

Z ziemi podniósł mnie delikatnie. Czarne włosy przysłaniały mu spojrzenie, w którym wyczuwałam troskę.

- Arigato - powiedziałam i wyjęłam z ekwipunku resztki zupy Natali, poczułam ogromną wdzięczność do dziewczyny. Wypiłam, a moje Hp w mgnieniu oka wróciło do normy.

- Miałaś szczęście, że Yuyuko cię wyczuła - powiedział nieznajomy.

- Kto?

- Hejo - z za krzewów wyszła wysoka, szczupła dziewczyna o badawczych zielonych oczach, które spoczęły na moim karku. Szalik. Szybko znalazłam nie odłączy element mojej garderoby i uśmiechnęłam się anielsko.

- Arigato jeszcze raz, ale teraz muszę komuś pomóc - wytłumaczyłam wstając.

- Za bardzo się przemęczasz - przewróciłam oczami. Przecież nawet mnie nie znasz. Okej, uratowałeś mnie, jestem wdzięczna, ale nie potrzebuję niańki. Szczególnie obcej. Odpowiedź ograniczyłam do wdzięcznego uśmiechu.

- Ake, zostaw. Ona najwyraźniej woli wampiry.

- Że co proszę?

- Po drugiej stronie raczej wilków nie ma - wytłumaczyła Yuyuko. Cóż za elokwencja. Westchnęłam opanowując myśli.

- Arigato za pomoc, ale moi przyjaciele to moja sprawa. Z resztą nie muszę się wam tłumaczyć, nie znam was.

- Wybacz jej aniołku - ty, którego jeszcze przed momentem chciałam zdzielić po twarzy mówisz, że co?! Zaraz, zaraz... lisi uśmiech, uratowanie mi życia, "aniołek"... Adiś. Nie wiedziałam czy mam mu skoczyć na szyję czy uderzyć, jedyne co przyszło to uczucie dziwnego niepokoju. Spojrzałam na dziewczynę, oparła się o drzewo czesząc dłonią swoje lśniące, fioletowe włosy. Dlaczego jesteś tu z NIĄ?! Ogarnij się Alex, spokojnie. Wszystko da się jakoś wytłumaczyć. Spojrzałam na chłopaka i pocałowałam go. Yuyuko niemal nie ześlizgnęła się z pnia i nie wylądowała w błocie. Nie żeby coś, ale tak, sprawiło mi to satysfakcję. Pociągnęłam Adiego ze sobą na drugą stronę portalu, po drodze opowiedziałam wszystko o Yuki, baka Kaname oraz Melody, zgodził się pomóc.

- Wreszcie - jęknął Kaname.

- Gome baka, miałam małe spotkanie z wrednym krukiem.

- Krukiem? - wzrok chłopaka przeniósł się na Ake - A to kto?

- Baka to jest Adiś, Adiś to jest baka, ale tylko ja mogę tak na niego mówić i vicewersa. - chłopcy przytaknęli pokornie. Udaliśmy się do zamku Draculo gdzie już zgromadzało się towarzystwo, Ake szybko został zaakceptowany, a na mnie nadal patrzono z podejrzliwością. W sumie nie obchodziło mnie to, byłam tu tylko dla Yuki, a Fly mi ufała.

- Jesteśmy o krok przed zdobyciem wymarzonej wolności - zaczęła Fly - chodźcie ze mną na front, a obiecuję wam pozbycie się tych obrzydliwych kundli, które potrafią tylko krzywdzić i mieszać nam w głowach. - odpowiedziały jej wiwaty, które były raczej objawem strachu niż podziwu. Mimo to przemówienie trwało nadal a Blood Fly pławiła się w uwielbieniu, którym dysponowała i które chciała wykorzystać do zniszczenia naszego świata. Oczami wyobraźni oderwałam się od tej dziwnej despoty do miejsce w którym pachniało spokojem, czarnego pola usianego kwiatami życia. Wzięłam głęboki oddech. Było już po wszystkim. Podbiegłam do Fly.

- Chcę walczyć u twojego boku - powiedziałam. Dziewczyna przytaknęła i to było ostatnim gestem jakim raczyła mnie dzisiaj obdarzyć. Ruszyliśmy u granicy.

Krwawa walka rozpoczęła się szybciej niż ktokolwiek mógł spodziewać,nim doszliśmy do połowy drogi wilki zaskoczyły nas. Wyłoniły się z nikąd i z furią rzuciły na armię Fly. Ona sama stała niezbyt poruszona ich staraniami, jakby czekała na odpowiedni moment by pokazać im, że są tylko śmieciami.

Brązowa wilczyca natarł na Fly, wgryzła się w jej bark i rzuciła jak lalką w pobliskie drzewo. Akatsuki głucho warczała, czekając na odpowiedź przywódczyni wampirów. Ta jednak wybuchnęła śmiechem, odgłosem tak przenikliwym, że wszelkie walki ustały. Maja nie zmieniła wyrazu twarzy, coć w jej oczach można było dostrzec cień strachu. Blood Fly podniosła się a w jej ręku zmaterializował sie artemis.

- Głupi kundel - zamarłam nie wiedząc co zrobić. Fly zaniosła się śmiechem, a w chwili gdy Maja skoczyła by wydać na nią wyrok przecięła powietrze. Kark Akatsuki został draśnięty. Ludzka postać spadła na ziemię. Wrzasnęłam. Fly jednak tylko się uśmiechała, uniosła broń ku górze i wysłała na Maję armię szklanych rycerzy. Dziewczyna krzyknęła z bólu. Rzucona na pobliskie zarośla zaczęła się wykrwawiać. Poczułam jak rozpiera mnie nienawiść, jedyne czego pragnęłam to zemsta. Kątem oka zobaczyłam, jak Bea doskakuje do Akatsuki. Rzuciłam się na Yuki.

CDN...

Advertisement