Skierowałem wzrok na manekin, ruszyłem na niego i dwoma ruchami miecza przeciąłem go na cztery kawałki. Z następnymi manekinami zrobiłem tak samo. Adrian swoim Zero Gasherem ćwiczył uniki belek z kolcami. Na dziś skończyłem swój trening. Żołnierzom przydałoby się więcej manekinów do niszczenia. Dobrze, że pól do treningu jest 3-4 tysiące. Wypiłem całą butelkę wody i usiadłem koło Alex.
- Która godzina? - zapytałem zmęczony.
- Hm... Jest trzynasta. - powiedziała.
- Spoko... Dzięki... - wstałem i poszedłem do Pałacu Sprawiedliwości. Wcisnąłem numer piętra, włożyłem kartę do czytnika i wszedłem do mojego apartamentu. Wszedłem na balkon, widać z niego całe miasto. Spojrzałem w dół. Jestem naprawdę wysoko. Dobrze, że nie mam lęku wysokości. Dopiero teraz sobie przypomniałem, że jeszcze ani razu nie widziałem swojego awatara. Podszedłem do lustra i spojrzałem na siebie. Miałem czarne oczy, granatowe włosy, tatuaż na klatce piersiowej. Nie chce mi się siedzieć w apartamencie, więc wyszedłem do parku. Rozpoznałem tam paru graczy, np. Nati rozmawiała z Mają, ten Aschgan, który stał przy fontannie ze spuszczoną głową i Dansa trenujący z mieczem.
- Yo, ziomalu! - krzyknąłem do niego.
- Siema! - odpowiedział i oboje przybiliśmy żółwika.
- Jak tam? - zapytałem.
- Aaaa spoko... Właśnie nauczyłem się nowej techniki. Pokaże ci ja niebawem.
- Jasne - usiadłem na ławce wyjmując odłamek szmaragdu z amuletu Bless. Wiem, że przeze mnie zginęła. Może jej nigdy nie zobaczę, no ale wszystko ciągnie się dalej. Shane widział mój wyraz twarzy, wiedział o co chodzi, ponieważ wtedy przy nas był.
- Luke, przecie ona nie dedła!
- Wiem, ale teraz gdzie ona może być... Poza tym wydawała mi się znajoma...
- Co? Myślisz, że ją znasz?
- Hm... Hgm... Wszystko jasne! Już wiem! - wstałem i wyszedłem z Pałacu Sprawiedliwości. Bless skojarzyła mi się z Suzy. Czy to możliwe? Muszę iść do jej domu. - w powietrzu pojawiło się menu i właśnie miałem zamiar się wylogować, kiedy niebo zmieniło kolor na czerwony. Spojrzałem w górę.
- Znowu? - zdziwiłem się i patrzyłem w napis Uwaga!. Po paru sekundach pojawił się mężczyzna w białym garniturze. To ten...
- Witajcie moi mili! Jestem Juan Napier, ale mówcie mi Pan Jester! Hahahaha! Mam zaszczyt was poinformować, że już niedługo, kiedy mój brat uwolni się zniszczymy ten świat, a następnie przeniesiemy się do prawdziwego świata. Wy nam już nie przeszkodzicie. Hahahaha! - jego śmiech brzmiał tak samo jak w moim koszmarze. Wszyscy gracze patrzyli się na niego przestraszeni. Parę dziewczyn wybuchło płaczem, niektórzy się denerwowali.
- Czego od nas chcesz?! - wrzasnąłem. Mężczyzna zbliżył się do mnie z szyderczym uśmieszkiem, wyjąłem Srebrnego i przyłożyłem go do jego gardła.
- Nie zbliżaj się, Jester!
- Pan Jester, smarku!!!
- Nie ważne... Czego od nas chcesz?
- Ja nic... Potem sami się przekonacie! - i zniknął. Jego ciało rozproszyło się w pył. Włożyłem miecz do pochwy i dotknąłem trochę pyłku. Zauważyłem, że gdy go wytrzepałem z palców pojawiła się krew. Efekty specjalne czy co? Przecież w tej grze nie ma krwi... Chyba, że w tej... Poszedłem do moich kumpli opowiedzieć o rozmowie z Jesterem.